Ach, te Internety. Nie można już znaleźć serwisu muzycznego,
na którym nie byłoby biadolenia muzyków, że nikt nie chodzi na koncerty. Ja się
powoli przestaje dziwić tej sytuacji, ale o tym kiedy indziej. Fascynujące jest
jak zmieniają się tendencje. Jeszcze trzy lata temu zewsząd było słychać
marudzenie odbiorców, że nie ma koncertów. Najpowszechniejsze komentarz pod
zapowiedzią płyty albo trasy dowolnego zespołu brzmiał „do Polski i tak nie
przyjadą, Polskę oczywiście ta trasa ominie” itp. Skoro teraz koncerty są, a
wśród nich zdarzają się te najszczęśliwsze, bo wyprzedane, to w takim razie co
nie działa i gdzie jest błąd? Rynek jest upośledzony od dawna, jego
upośledzenie stało się naszą normą, więc wydawałoby się, że muzycy powinni się
nauczyć, jeśli nie wykorzystywać ułomność rynku, to przynajmniej umieć się po
niej poruszać. Skoro artyści ciągle narzekają, że nikt nie przychodzi na ich
występy, odbiorcy narzekają z różnych powodów, a do muzycznych eventów nadal
trzeba dopłacać, to może warto się zastanowić, czy to nie z samymi koncertami
coś nie jest tak...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz