niedziela, 9 grudnia 2012

A co jeśli...?


   Ach, te Internety. Nie można już znaleźć serwisu muzycznego, na którym nie byłoby biadolenia muzyków, że nikt nie chodzi na koncerty. Ja się powoli przestaje dziwić tej sytuacji, ale o tym kiedy indziej. Fascynujące jest jak zmieniają się tendencje. Jeszcze trzy lata temu zewsząd było słychać marudzenie odbiorców, że nie ma koncertów. Najpowszechniejsze komentarz pod zapowiedzią płyty albo trasy dowolnego zespołu brzmiał „do Polski i tak nie przyjadą, Polskę oczywiście ta trasa ominie” itp. Skoro teraz koncerty są, a wśród nich zdarzają się te najszczęśliwsze, bo wyprzedane, to w takim razie co nie działa i gdzie jest błąd? Rynek jest upośledzony od dawna, jego upośledzenie stało się naszą normą, więc wydawałoby się, że muzycy powinni się nauczyć, jeśli nie wykorzystywać ułomność rynku, to przynajmniej umieć się po niej poruszać. Skoro artyści ciągle narzekają, że nikt nie przychodzi na ich występy, odbiorcy narzekają z różnych powodów, a do muzycznych eventów nadal trzeba dopłacać, to może warto się zastanowić, czy to nie z samymi koncertami coś nie jest tak...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz