niedziela, 9 września 2012

Melancholia czarnych płyt


    Po raz pierwszy z winyla. Jednocześnie słucham pierwszej swojej czarnej płyty. Krążek kupiony za kilka złotych na allegro sześć lub siedem lat temu pełnił do tej pory funkcję dekoracyjną. Marnował się i niszczył. Pomimo paroletniej bytność na szczytach regałów na płyty, gdzie przywdział piękną sukienkę w brudnoszarej barwie kilkuletniego kurzu, paru prób samobójczych w postaci skoków  z 180 cm, gra bez zarzutu. Może w dwóch miejscach wydaje odgłos jak pierś z kurczaka na grillu, ale poza tym jest idealnie.
    Zwartość płyty nadal robi i to jak. Po pierwszym obrocie zafunduję sobie kolejny, a może cztery. Aż mi się przypomniało jak ten album rzucił mną o ścianę pierwszym riffem "Beyond the Black". Miałem wtedy czternaście lat i dopiero poznałem czym jest tzw. "u.s. power metal". Po wysłuchaniu "Metal Church", "Into the Mirror Black" i "Master Control" żaden inny mnie już nie obchodził. Zamęczałem tym zespołem wszystkich moich znajomych, a najbardziej moją ówczesną dziewczynę. Pewnie do dzisiaj wymienia Metal Church jako jedną z przyczyn naszego rozstania. Ech, wspomnienia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz